Komentarze: 4
Godzina 8.03 rano....głęboki sen (nareszcie)...nagle..drastyczny dzwonek do moich drzwi....spadłam z kanapy...biegnę nieprzytomna do drzwi, w judaszu lekko rozmazana twarz mamy...otwieram, słyszę: "jedziemy do Gdańska- ruchy ruchy niunia"...
Słońce...ciepło..upał...a ja wlokę się nieprzytomna po ulicach Gdańska...potem tylko 25 minut w kolejce w banku między starszymi paniami, które opowiadały sobie jak najlepiej przygotować kurczaka....Czemu te panie nie mogły się zamienić w jakichś przystojniaków, którzy w portfelu mają złote karty, a na koncie miliony...no czemu?
Potem hmm.... wyprawa po buty...Dworzec...stanęłam między tymi wszystkimi ludźmi i poczułam się jak w dżungli...wszyscy gdzieś gonią,wręcz biegną...a moja mama chyba stała na ich czele...no i co? nie ma butów...
Gildia....o jeju szał kolorów, ciuchów i wszystkiego innego, czego bym nawet za darmo nie chciała...i ja pośród tego wszystkiego z marudzącą mamą, która uparła się na sandałki,żeby to one ładne były i takie dziewczęce...NIENAWIDZĘ SANDAŁÓW- krzyczałam co chwilę....no ale jak to w mojej rodzinie bywa- prawo buszu: wygrywa silniejszy...mam sandałki....jeju one sa takie delikatne,że aż mi niedobrze:(
Dom...mój kochany dom- moja ostoja...rodzice u siebie, a ja u siebie...nareszcie święty spokój:)...Do czasu.... Znowu ten okropny dzwonek, a w drzwiach słyszę: "robimy małe przemeblowanie:)"...Kurde ile ja się dziś narobiłam: wnosiłam kanapę na 2 piętro, potem znosiłam dwie kanapy na dół na śmietnik,a potem jeszcze jedną przenosiłam z mojego home do home rodziców- od dziś nie lubię kanap:P...potem jeszcze trzepanie dywanów w tym okrutnym słońcu i na koniec znaczna zmiana wystroju mojego dużego pokoju- na lepsze:) achhh zrobiło się luźno:)i teraz jest miodzio...mogę sobie tańczyć na środku i w ogóle....:)
A teraz?.... jest godzina jaka jest...a ja jestem padnięta...ale mam przynajmniej satysfakcję,że to nie był zmarnowany dzień:)choć obfitował w stresy,nerwy i w ogóle...ale jest dobrze:)
PS> Asia ja myje te okna tak często, bo lubię mieć czyste spojrzenie na świat:), a że są tam widoki jakie są...no cóż....nie mam nic przeciwko:) a co do balkonu ....hmmmm masz swój:P:P buhahaha- nie porzyczę Ci swojego:) Będę wredna Madzia i już :P hihi....no nie,żartuję sobie...wiesz,że moje drzwi zawsze stoją otworem...tylko nie dzwoń na dzwonek:):)bo będę miec opory,żeby ci otworzyć:)
=Madzia=